Zwiększenie zdolności produkcyjnych o 40 proc., zmniejszenie zapasów o 45 proc. oraz zwiększenie wydajności linii produkcyjnych o ponad 20 proc., to efekt otwarcia przez Zelmer fabryki w Polsce, a nie w Chinach. W obecnych warunkach gospodarczych, w których szybkie reagowanie na zmiany zachodzące na rynku, jest kluczowym elementem sukcesu, firmy coraz rzadziej chcą inwestować w nowe zakłady produkcyjne w Azji. Dzieje się tak za sprawą quick response manufacaturing, który zastosował m.in. Zelmer.
Quick response manufacaturing, czyli redukowanie czasu produkcji oraz dostaw i szybkie reagowanie na zmienne zapotrzebowanie rynku, zdobywa coraz większą popularność nie tylko na świecie, ale także w Polsce. Z możliwości szybkiego reagowania na zmiany zachodzące na lokalnych rynkach, korzysta coraz więcej przedsiębiorstw. Inne natomiast planują wdrożyć to rozwiązanie w najbliższej przyszłości. W efekcie nie ogranicza ich już długi czas transportu, który może wynosić od kilku tygodni, do nawet 2 miesięcy, jak ma to miejsce w przypadku produkcji zlokalizowanej w Azji. Decyzja o otwarciu fabryki na miejscu, staje się coraz bardziej opłacalna, gdyż pozwala na spore oszczędności. QRM obala więc mit o niskich kosztach produkcji w Chinach czy na Tajwanie.
QRM przynosi zaskakujące efekty
Stosowanie się do zasad quick response manufacturing, oprócz skrócenia czasu reakcji na zapotrzebowanie rynku, skutkuje również wymiernymi oszczędnościami. – Wprowadzając QRM w nowej fabryce Zelmer, zakładaliśmy zmniejszenie kosztów produkcji o 5 proc., redukcję zapasów o 35 proc. oraz zwiększenie mocy przerobowych o 100 proc. Już po 2 miesiącach od uruchomienia nowego zakładu produkcyjnego, mogliśmy pochwalić się zwiększeniem wydajności o średnio 15 proc., redukcją zapasów aż o 45 proc. i zwiększeniem zdolności wytwórczych o ponad 40 proc. Udało nam się też uprościć procesy produkcyjne, dzięki czemu w obsługę każdej linii produkcyjnej zaangażowana jest mniejsza liczba osób – informuje Paweł Markowski, Członek Zarządu w Grupie Zelmer.
Tańsza czy droższa siła robocza?
Oszczędności, które powstają dzięki obniżeniu kosztów transportu, czy szybkiemu dostosowywaniu się do nowych oczekiwań klientów, można przeznaczyć na zatrudnienie pracowników z kraju działania firmy. Taka kadra, choć potencjalnie droższa, charakteryzuje się często jednak wyższymi kwalifikacjami oraz większą wydajnością niż jej dalekowschodnia konkurencja. Poza tym, wbrew generalnemu przeświadczeniu, siła robocza z Azji nie jest już tak tania jak kiedyś. Tym samym jej konkurencyjność jest coraz niższa.
Krótkie serie = większy zysk
QRM idealnie sprawdza się w firmach, które produkują zróżnicowany asortyment. – W sytuacji, gdy przedsiębiorstwo musi reagować na szybko zmieniające się zapotrzebowanie na różne kategorie produktów, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wdrożenie zasad quick response manufacturing. Dzięki temu możliwa jest produkcja krótkich serii produktów, na które akurat jest zwiększony popyt. Zlokalizowanie fabryki w kraju dodatkowo przyśpiesza czas reakcji na takie zmiany, gdyż firma może w zdecydowanie krótszym czasie dostarczyć gotowy produkt do nabywcy – wyjaśnia Lucjan Kornicki, Prezes Zarządu firmy STAUFEN, zajmującej się doradztwem z zakresu usprawniania produkcji.
Mniejsze ryzyko
Wdrożenie zasad QRM w firmie, a co za tym idzie lokalizacja zakładów wytwórczych w kraju macierzystym, rozwiązuje też problemy komunikacyjne, które mogą występować w zagranicznych oddziałach. – Istotne przestają być też różnice i bariery kulturowe, które firma musi brać pod uwagę, gdy otwiera swoje zakłady np. na innym kontynencie. Warto mieć także na uwadze fakt potencjalnych problemów, przy np. zmianie sytuacji politycznej kraju, w którym mamy zlokalizowaną produkcję, co może znacząco wpłynąć na prowadzenie biznesu – dodaje Lucjan Kornicki ze STAUFEN. Quick response manufacturing eliminuje te problemy, a dodatkowo wspiera gospodarkę lokalną.
Wdrażając QRM w polskich firmach należy pamiętać, że jest to istotna zmiana dla organizacji, wymagająca dużej elastyczności i zmiany podejścia do planowania strategicznego. Jest to o tyle trudne, że większość przedsiębiorstw działa od lat w oparciu o optymalizację kosztów produkcji. Dlatego może upłynąć trochę czasu zanim zrozumieją, że przestój maszyn produkcyjnych w kraju, będzie w końcowym efekcie bardziej opłacalny od nadprodukcji generowanej w Azji, nieuwzględniającej aktualnego zapotrzebowania rynku.